Artykuły
Stulatka z Trzebiny: Gdyby nie piątek, to jeszcze bym zatańczyła
Autor: MAREK KARP.
Publikacja: Poniedziałek, 12 - Maj 2014r. , godz.: 02:36
Jubilatka w doskonałej kondycji była wzruszona i szczęśliwa.
Uroczystość odbyła się dokładnie w dniu setnych urodzin - 25 kwietnia. Na mszy w miejscowym kościele jubilatka przyjęła komunię świętą, pięknym kazaniem wzruszył ją proboszcz Jan Jankowski, na organach podniosłą atmosferę tworzył Andrzej Kałuża, a na zakończenie zgromadzeni odśpiewali ... 200 lat. Potem wszyscy przenieśli się do sali Domu Ludowego w Trzebinie.
Gości przyszło i przyjechało około pięćdziesięciu. Liczna rodzina, mieszkańcy wsi i goście z gminy, powiatu i województwa. Wśród nich oczywiście wójt Lubrzy - Mariusz Kozaczek i szefowa Urzędu Stanu Cywilnego - Anna Głaz, starosta prudnicki - Radosław Roszkowski, pełnomocnik wojewody opolskiego - Marzenia Kalecińska, KRUS reprezentowali: dyrektor oddziału w Opolu -Jan Krzesiński i z Nysy - Robert Giblak. Wszyscy na ręce jubilatki składali kwiaty, gratulacyjne listy i prezenty. Panie z KGW wraz z kwiatami wręczyły kosz obfitości z najróżniejszymi smakołykami. Odczytane zostały też listy z gratulacjami i życzeniami od premiera - Donalda Tuska, a także prezesa KRUS z Warszawy - Artura Brzóski, a w poetyckich strofach o życiu Stanisławy Drozdowskiej opowiedziały i życzenia złożyły autorki własnych wierszy: Józefa Bogusz i Józefa Dziadkowiec.
Z serdecznościami pospieszyło do babci ośmioro wnuków, którzy w komplecie zjechali z różnych stron Polski - od najdalszego Świnoujścia do najbliższej Rudziczki i Miłowic: najstarszy Krzysztof i w kolejności przychodzenia na świat: Aleksander, Ryszard, Artur, Bartosz, Katarzyna, Joanna i Jan. Obecne były dwie córki: Krystyna i Wanda (syn Adam zmarł) oraz niektóre z siedmiu prawnuków. Nie wszystkie mogły dojechać. Bardzo sympatycznym akcentem był występ miejscowych przedszkolaków z piosenkami, wierszykami i życzeniami.
Jubilatka do Trzebiny przyjechała po wojnie ze Wschodu i tu przez wiele lat wraz z mężem - aż do jego śmierci - prowadzili gospodarstwo rolne, dzisiaj już przepisane na córkę Wandę. Teraz oprócz rodziny odwiedzają ją przedstawiciele Caritasu i kobiety z KGW, ale pani Stanisława jest samodzielna i - poza kłopotami ze słuchem - zdrowa i w dobrej kondycji (więcej o jubilatce napiszemy w rozmowie z nią).
Jak mówi, mieszkający w Trzebinie wnuk - babcia była szczęśliwa i wzruszona, że tyle ludzi przyszło, że miała okazję zobaczyć dzieci, wnuki i prawnuki, prawie całą rodzinę, że tak było pięknie i uroczyście. Była w kościele, przyjęła komunię świętą. Goście niektórzy wcześniej musieli opuścić spotkanie, a jubilatka była ze wszystkimi przez wspólny obiad i całą uroczystość do końca. W jakimś momencie powiedziała nawet: "jakby nie piątek, to bym jeszcze zatańczyła".
I serdecznie, ze wzruszeniem dziękuje wszystkim za wszystko: za przygotowanie uroczystości, za obecność tylu gości, za pamięć i prezenty, szczególnie za występ dzieciom.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze