Artykuły
Wokół szpitala: Końca wojny nie widać
Publikacja: Poniedziałek, 17 - Listopad 2014r. , godz.: 09:00
Starosta Radosław Roszkowski zarzuca zarządowi PCM-u dezinformowanie opinii publicznej w sprawie szpitala. Według drugiej strony, szef powiatu w perfidny sposób używa lecznicy do celów kampanii wyborczej. Suchej nitki na staroście nie pozostawia także członek zarządu powiatu Czesław Dumkiewicz.
W ubiegłym tygodniu kierownictwo spółki w osobach: Anatol Majcher, Paweł Krach i Jarosław Okrągły, zamieściło w mediach płatne oświadczenie o treści: "wyrażamy głębokie zadowolenie, że starosta prudnicki podjął decyzję o podwyższeniu kapitału z przeznaczeniem na inwestycje szpitala. Dofinansowanie na poziomie ponad 5 mln zł jest konieczne dla przeprowadzenia inwestycji w szpitalu. Mamy nadzieję, że decyzja pana starosty nie jest tylko obietnicą wyborczą i nowy skład zarządu powiatu będzie kontynuował podjęte zobowiązania wyborcze pana starosty".
- To są złośliwe bzdury - twierdzi Radosław Roszkowski w rozmowie z "TP". - Po pierwsze - starosta takiej decyzji nie może sam podjąć, wymaga to zgody zarządu i rady powiatu, po drugie - ja nigdzie nie zadeklarowałem, że powiat znajdzie 5 mln zł.
- Nasze oświadczenie było spowodowane tym, że w ubiegłym tygodniu otrzymaliśmy pismo podpisane przez starostę Roszkowskiego z uchwałą zarządu, iż powiat zastrzega sobie 51 proc. udziałów w PCM-ie. Podjęcie takiej decyzji i wpłacenie przez powiat raty wstępnej w wysokości ok. 700 tys. zł pociąga za sobą prostą rzecz - zobowiązanie się pośrednio do znalezienia 5 mln zł ? wyjaśnia prezes PCM-u dr Anatol Majcher. - Warto wiedzieć, że pan starosta trzykrotnie namawiał mnie do tego, żebym porozmawiał z moimi wspólnikami o wniesieniu tych pieniędzy do spółki na jego wniosek. Człowiek, który zobowiązuje swoich przedstawicieli w zarządzie do wykonania czynności związanych z dokapitalizowaniem spółki, człowiek, który jeszcze rok temu za zgodą zarządu i rady powiatu prowadził rozmowy z potencjalnymi inwestorami w sprawie sprzedaży 66 proc. udziałów, nagle, na 3 tygodnie przed wyborami mówi, że on jest temu przeciwny. Dlaczego? Wystarczy spojrzeć ja jego ulotkę wyborczą i hasło jakim się lansuje ("szpital powiatowy w rękach powiatu" - red.).
Wiceprezes PCM-u Jarosław Okrągły dodaje, że starosta celowo wywołał konflikt.
- Jemu chodziło o to, żeby wyjść przed wyborcami na takiego, co walczy. Pan Roszkowski w sposób ewidentny i bardzo kardynalny zmienił politykę w stosunku do PCM-u, która w tej chwili służy mu tylko i wyłącznie do jego prywatnej kampanii wyborczej. A używając w tej kampanii szpitala, bardzo mu szkodzi i publicznie oszukuje mieszkańców.
Roszkowski przypomina, że jeszcze niedawno to Majcher i Okrągły toczyli ze sobą ostry spór. Obecnie nastąpiło zawieszenie broni.
- Teraz obaj próbują nas za nos wodzić i podprowadzać po to, żeby pozbawić powiat większościowego pakietu udziałów w spółce, a na końcu już między sobą stoczyć bitwę o szpital.
- Pan starosta, z wykształcenia podobno ekonomista, doskonale powinien wiedzieć, że jeśli chce się gospodarzyć i coś mieć, to trzeba powiedzieć skąd wziąć na to środki. Powinien też wiedzieć, że nie ma kontroli nad spółką, mimo że posiada 67 proc. akcji. Zgodnie z jej statutem, który 5 lat temu podpisał nie kto inny jak on, do podjęcia uchwał wymagana jest jednomyślność wspólników, którzy mają co najmniej 25 proc. udziałów. Oczywistym jest też to, że żaden prywatny inwestor nie wejdzie do spółki dla 24 proc. akcji. Po co? Żeby być dawcą pieniędzy i nie mieć nic do powiedzenia? - kontynuuje dr Majcher.
Roszkowski ma nadzieję, że środki na standaryzację szpitala uda się pozyskać z publicznego Funduszu Infrastruktury Samorządowej. To nowy twór, który powstał na mocy umowy między Bankiem Gospodarstwa Krajowego i spółką Polskie Inwestycje Rozwojowe. Liczy także na wsparcie ze strony gmin. W ostateczności powiat wyemituje obligacje. W ostateczności, bo wariant ten bardzo mocno podciąłby skrzydła samorządowi w innych działaniach prorozwojowych. Póki co starosta zapowiada wniosek o odwołanie całego zarządu PCM-u.
- Z tym zarządem już nie widzę możliwości współpracy - argumentuje.
- Bardzo byśmy chcieli, żeby ten wniosek padł i żeby się okazała niemoc starosty - komentuje wiceprezes Okrągły. - Żeby odwołać członków zarządu wymagana jest jednomyślność Rady Nadzorczej (2 reprezentuje powiat, 1 "Optimę Medycyna" - red.). Z kolei żeby odwołać RN potrzeba trzy czwarte głosów na walnym. Pan starosta może co najwyżej napisać swoje życzenia na kartce papieru i sobie plakaty wyborcze zrobić.
- Starosta nie musi mnie odwoływać. Ja mu już dawno powiedziałem, że nie będę tym, który zgasi światło w PCM-ie. Jeśli do 30 listopada nie zostanie podjęta jakakolwiek decyzja umożliwiająca rozpoczęcie inwestycji, a zaproponowanych przez nas wariantów jest kilka, włącznie z tym, że to powiat wykłada 5 mln zł i zachowuje większość udziałów, to podziękuję za współpracę. Wypowiedzenie umowy już złożyłem i pan starosta o tym wie.
Podczas piątkowego posiedzenia zarządu powiatu wniosek o odwołanie kierownictwa PCM-u jednak nie został złożony. Starosta - jak wyjaśnia - postanowił wstrzymać się z tym do walnego zgromadzenia akcjonariuszy, które odbędzie się już dziś (12 listopada). Jeden z członków zarządu powiatu Czesław Dumkiewicz ma na ten temat nieco inne zdanie.
- Taki wniosek nie padł, ponieważ zarząd obradował w pełnym składzie i pan starosta doskonale wiedział, jaki byłby wynik głosowania - twierdzi. - Zachowanie starosty Roszkowskiego to przykład skrajnej hipokryzji. Jeszcze rok temu opowiadał się za pełną prywatyzacją szpitala, a teraz kreuje się w swojej cynicznej kampanii na jedynego obrońcę, przedstawiając pozostałych członków zarządu, którzy szukają różnorakich rozwiązań, niekoniecznie pozbycia się pakietu większościowego akcji, jako wrogów publicznych. Za szpital odpowiada cały zarząd i rada powiatu, więc sugerowanie, że tylko on może cokolwiek uczynić jest niezgodne z prawdą, by nie powiedzieć kłamstwem. Próba mydlenia wyborcom oczu i manipulowania nimi ma na celu jedno - kolejna elekcja na kolejne cztery lata. Kampania wyborcza ma swoje prawa - można polemizować, między sobą proponować jakieś rozwiązania, przedstawiać pomysły, natomiast rzeczą niedopuszczalną są kłamstwa, pomówienia czy insynuacje sugerujące złą wolę innych kandydatów.
Starosta Roszkowski zaznacza, że to nie on podjął temat szpitala tuż przed wyborami samorządowi, tylko ktoś, kto podstępnie usiłował wykorzystać ten fakt do zmiany większościowego udziałowca spółki na pięć minut przed końcem kadencji.
- Co nam da prywatyzacja szpitala? Jeśli zachorujesz, to i tak trafisz do szpitala specjalistycznego - komentuje zamieszanie wokół lecznicy radny miejski Julian Serafin, składając jednoczenie niecodzienny pomysł. - Trzeba stworzyć warunki dla inwestora, który zechce szukać wód geotermalnych. Będą źródła, to przyjdzie inwestor i wybuduje szpital uzdrowiskowo-sanatoryjny wraz z basenem. To tak jakby mieć samoloty i nie umieć nimi latać. Znam wiele szpitali, które są świetnie wyposażone, ale nie mają dobrych lekarzy. Przynajmniej 51 procent udziałów w spółce powinien posiadać powiat, a ten zarząd PCM-u rozpędziłbym na cztery wiatry. Jeśli prywatny podmiot chce mieć w Prudniku szpital, to proszę bardzo, niech go sobie zbuduje.
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze