Artykuły
Małpy w kawiarence
Autor: VIOLETTA KRZACZEK.
Nad jeziorem Periyar spędziłam kilka dni, podziwiając zarówno przyrodę jak i ludzi.
Jest ono pięknie usytuowane pośród gór. Niedaleko rozpościerają się partie Ghatów Zachodnich, najwyższych w Indiach południowo-zachodnich. Malownicze jezioro zostało założone przez Brytyjczyków w XIX wieku, kiedy to chciano utworzyć zbiornik wodny dla pobliskiego Maduraju. Zalano doliny rzeczne, lecz do dziś z ich dna sterczą kikuty obumarłych drzew. Okoliczne tereny to rezerwat górski z dziką zwierzyną, m.in. tygrysami.
Oto dwa obrazki znad jeziora i pobliskiej rzeki.
Wielkie pranie nad rzeką
Białe płachty rozsiadły się na brzegach i krzewach, niczym bociany składające się do lotu. Roznosi się zapach czysto upranej bielizny z domieszką woni kadzideł. Odbywa się dzień wielkiego prania nad rzeką. Kobiety i mężczyźni tłuką płachty o mokre kamienie, rozpryskując wodę naokoło, taplając się po kolana w rzece. Szorują szczotkami, obijają płótna o skałki, jak batem. Cały szwadron pomocników zabiera stosy szmatek, by rozłożyć je wyżej, do wysuszenia na trawie lub krzakach.
Dziwna to mozaika pościeli, kolorowych sari, dżinsów i dziecięcych bluzeczek. Wygląda to jak żagiel statku, zacumowanego gdzieś w pobliżu, podczas gdy żeglarze rozpostarli płótno na trawie, by je pocerować.
W porze obiadu pojawiają się domownicy, przywożąc posiłek na rowerach. Rowery te wrócą po południu, obładowane białymi pakami, niczym muły. Zawiozą je rowerzyści do miasteczka, do ulicznych przewożonych na kółkach prasowalni, gdzie duszą żelazka wydobędzie z nich drugą świeżość. Na taki kramik usługowy składa się tylko wózek na kółkach, przy którym odbywa się całodzienne prasowanie. Żelazka nagrzewane są na rozżarzonych węglach drzewnych.
W międzyczasie stare Hinduski łowią ryby bambusowymi wędkami. Przycupnęły nad rzeką z parasolkami, niby czaple. Dzień toczy się wolno, jak wody rzeki, zabierając ze swoim nurtem śmiech i pogaduszki piorących...
Małpy skaczą niedościgle,
Małpy robią małpie figle.
W kawiarence przy jeziorze Periyar małpy urządzają rewolucję na dachu. Słychać tylko głuche łomoty, gdy uciekają na wszystkie strony, przeganiane kijem właściciela. Małpy opanowały już pobliskie drzewa, a teraz starają się powiększyć swoje terytorium o kawiarenkę. Łakomy to kąsek, gdyż turysta zawsze coś tam rzuci czy zostawi, a może też coś się dostanie z kuchni na zapleczu. Toteż walka trwa.
Najpierw nieśmiało wysuwają łebki zza okapu dachowego, by zbadać sytuację. I smyk!, mały spryciarz już jest na żerdce, przycupnięty, powolutku, powolutku, przesuwa się w stronę stolików. Reszta zgrai już zwisa z drugiej strony dachu, byle dalej od czujnego oka właściciela.
“I już był w ogródku, już łapał za gąskę"...gdyby nie ta pałka bambusowa, śmigająca niewidzialną ręką! Czmychają gdzie pieprz rośnie, na łeb na szyję, a zdziwionemu turyście niebo się wali na głowę.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze