Artykuły
Wieszczyna: Schronisko z dobrą sławą
Autor: ANDRZEJ DEREŃ.
Publikacja: Środa, 28 - Marzec 2012r. , godz.: 10:53
Gminne schroniska młodzieżowe w Prudniku i Wieszczynie mają za sobą pierwsze tygodnie funkcjonowania w pełnym zakresie, a więc
z możliwością przyjmowania gości. Z dyrektorką schronisk Barbarą Starzyk już rozmawialiśmy.
Teraz kolej na kierownika filialnego schroniska
w Wieszczynie Józefa Michalczewskiego.
- Jak minęły pierwsze dni?
- Bardzo pracowicie, choć i tak Wieszczyna była stosunkowo dobrze przygotowana do obsłużenia turystów. Czekało nas sporo zakupów i sprzątania, mieliśmy tylko pięć dni na przyjęcie turystów.
- Pracownicy?
- Bardzo sympatyczni, mamy czterech panów i jedną panią, która sprząta (w schronisku w Prudniku proporcje płci są odwrócone - przeważają panie - przyp. red.). Pracownikiem gospodarczym jest Wojciech Pietrow, który mieszka w Wieszczynie.
- Co z wieczorami i nocą?
- Oba schroniska mają ochronę, firmę "Max".
- A jeśli turysta przychodzi do schroniska na przykład o godz. 20.00 i chce przenocować, co wtedy?
- Zostanie przyjęty, nawet o 12.00 w nocy dostanie klucze do pokoju.
- Iloma miejscami dysponuje schronisko w Wieszczynie?
- W tej chwili 36 łóżek, ale dojdzie jeszcze 8 miejsc. Zrobimy łóżka piętrowe, których w tej chwili nie ma.
- Jakimi pokojami dysponujecie?
- Są: jedynka, dwójki, jedna trójka, czwórki i jedna siódemka.
- Pokoje są z łazienkami i bez łazienek...
- Tak.
- Czy turysta indywidualny ma miejsce, gdzie mógłby zrobić sobie we własnym zakresie posiłek?
- Oczywiście, mamy turystyczną, w pełni wyposażoną kuchnię z lodówkami i kuchenkami. Jak się turysta uprze, to ma nawet warunki, żeby sobie upiec ciasto.
- Co jeszcze oferuje schronisko?
- Gość może korzystać ze świetlicy, z telewizora, niedługo będzie Internet za drobną opłatą.
- Ale żeby coś kupić, czy zamówić na miejscu do jedzenia, to nie ma.
- Prawdopodobnie dzisiaj pani dyrektor podpisze umowę z firmą dysponującą automatami z przekąskami i napojami. Najbliższy sklep jest w Pokrzywnej, to w linii prostej 2,5 km.
- A do Jindřichova?
- Tam będzie trochę więcej, około 3 km. A wracając do kuchni - chcielibyśmy, żeby to był dom, do którego będzie się chciało wracać, żeby miał dobrą sławę, a tę zyskuje się najczęściej poprzez dobrą kuchnię. My ją mamy, jest dobrze wyposażona, mam nadzieję że w przyszłości będzie tu można przyjechać na dobry obiad. Chcielibyśmy, żeby tu ludzie przyjeżdżali na weekend samochodami, na niedzielny obiad, na spacer po okolicy.
- Ile osób nocowało do tej pory w schronisku?
- 32 osoby. Pierwsi turyści z zewnątrz mają być u nas z niedzieli na poniedziałek. Trzy osoby (byli, 18 i 19 marca - przyp. red.).
- Czy są już sprecyzowane plany jeśli chodzi o imprezy, które byłyby organizowane z wykorzystaniem schroniska?
- Cały czas myślimy o tym. Schronisko zaczęło funkcjonować w trakcie roku kalendarzowego, dlatego część imprez zaplanowanych jeszcze w 2011 roku nie uwzględniała istnienia tego miejsca. Na pewno w grę wchodzą imprezy PTTK, które do tej pory zmuszeni byliśmy organizować poza terenem gminy ze względu na brak odpowiedniej bazy noclegowej na miejscu. Teraz mogą się one odbywać na bazie schronisk w Prudniku i Wieszczynie, na przykład wojewódzki zlot przodowników turystyki górskiej, nocny Rajd Andrzejkowy, czy Rajd Mikołajkowy. Już w kwietniu organizujemy wojewódzkie eliminacje Ogólnopolskiego Młodzieżowego Turnieju Turystyczno-Krajoznawczego. To tylko przykłady.
- Choć wyjścia na Biskupią Kopę też pewnie brane są pod uwagę.
- Oczywiście, to można połączyć. Jesteśmy w trakcie realizacji oznakowanego szlaku, który połączy Wieszczynę z Biskupią Kopą. Napisaliśmy projekt imprez na długi, majowy weekend, z wycieczkami pieszymi po okolicy, na Biskupią Kopę, do Czech, niebieskim szlakiem w Pokrzywnej i Jarnołtówku, do Prudnika ze zwiedzaniem miasta i sanktuarium św. Józefa. Te trasy będą w naszej stałej ofercie i jeśli ktoś przyjedzie, to je zaproponujemy z przewodnikiem lub bez.
Chcielibyśmy, żeby schronisko było domem pełnym muzyki. Będziemy organizowali wieczory gitarowe, przy ognisku, pod wieżą. Chcielibyśmy sprowadzać do schroniska, na długie wieczory jesienno-zimowe, ludzi gór - alpinistów, himalaistów, wędrowców, bieszczadzkich zakapiorów. Nawiązałem już kontakt z dwoma, obiecali mi, że przyjadą do Prudnika, to są niesamowici ludzie. Na wieży można byłoby organizować występ góralskich bajarzy, tak jak to się robi w Zakopanem. Są starzy górale, którzy jeżdżą po Polsce i opowiadają o swoim życiu, o górach.
Chcielibyśmy, żeby schronisko było miejscem sobotnio-niedzielnego wypoczynku, takim miejscem wypadów po okolicy. Mamy tutaj szlaki, które prowadzą praktycznie we wszystkich kierunkach. Bez problemu można przekroczyć granicę.
Wieszczyna mogłaby być letnim centrum nordic walking, tutaj spotykaliby się piechurzy i chodzili po okolicznych ścieżkach. Na stokach Długoty jest mnóstwo dobrych d róg i ścieżek idealnych dla wędrowców, można też iść na Kopę, w stronę Prudnika, czy do Czech.
- Dobrym pomysłem byłoby uruchomienie wypożyczali rowerów.
- Zastanawiamy się nad napisaniem projektu w ramach Euroregionu Pradziad, na przykład wspólnie z Jindřichovem, którego efektem mogłyby być dwie wypożyczalnie rowerów w Wieszczynie i u Czechów. Zresztą w schronisku jest już specjalny garaż na rowery, dla turystów, którzy przyjadą do nas na dwóch kółkach. Zima to z kolei pomysł na centrum narciarstwa biegowego. Warunki śniegowe w Wieszczynie są znacznie lepsze od tych, panujących w Prudniku, oczywiście o ile będą sprzyjające zimy. Mamy tutaj lasy grzybowe, to kolejny pretekst by tu przyjechać.
- Jednym słowem zapraszasz do Wieszczyny.
- Tak, zapraszamy wszystkich czytelników Tygodnika Prudnickiego. Można do nas zajrzeć chociażby tylko po to, żeby obejrzeć pokoje. Warunki mamy doskonałe, przy bardzo przystępnych cenach.Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Wędrowiec - dodatek turystyczny
Kategoria: Rozmowy TP
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze