Artykuły
Irlandczyk w Polsce: Polacy mogą się wiele nauczyć od Irlandczyków
Autor: PEADAR DE BURCA.
Publikacja: Środa, 25 - Lipiec 2012r. , godz.: 10:51
The Poles Have So Much To Learn From The Irish
The above title was the oft-repeated line I kept hearing from locals in Poznan and each time I heard it the knot in my stomach kept getting bigger. The easy narrative of the Irish supporters in Poznan and Gdansk is that they were this legion of jovial merry makers - the dancing green fairy people who don't care about money or prestige, just happy to be taking part.
Really? Is this the abiding memory of those of you who worked in Ireland? Most of you broke the bones in your backs doing work the smiling Irish refused to do. Manual work was beneath the Irish then, but not the general behaviour of treating the Poles like serfs. Tell me, was your Irish boss singing The Fields of Athenry if you asked for a raise? The Irish came here for a party and had a good time. They were no better or worse than the dignified Italians. But listening to the Poles, its as if they were this benign, extraterrestrial people, who travel around the world offering a superior design for life. What did they do that was so awe-inspiring? After their merrymaking did they rise at six am the next day to clean the streets of Poznan before mending all your shoes?
Christ, the Polish reaction to the Irish makes me realise how easy it is to win you over. Like a fat girl at her first party, you throw yourselves at the superficial charm of the happiest drunk. For God sakes, Poland is on the rise, and if you are to learn anything from the Irish, it's do to the exact opposite to what we do. Some say the Irish taught them about sportsmanship. But context is all. There was no expectations with our below-standard team. You should have seen the fans foul reactions when we once had a good team and with it, a sense of entitlement. It's easy to sing and be merry when you know your team is terrible. And the sad truth is that for most of the Irish these finals were simply a drinking holiday.
Others say they learned a love of nation from the Irish. Not me. I saw how sport reflects the national psyche. The stats spoke for themselves; 9 goals conceded and zero points. Many of you aren't aware of a bigger stat; next month the Irish government will pay out 2.4 billion to international bond holders, men like Roman Abramovitch, who gambled on the Irish markets and lost. Well he didn't really lose. Unlike you or me, super rich men never lose their bets. The Irish government has decided that the tax payers will reimburse this failed bet. We will do this every 6 months for the next 20 years. Other countries take to the streets in displays of true nationhood, demanding better performances from their governments who are supposed to put their citizens first. Not the happy, clapping Irish whom everyone pats on the back for singing while one historys great thefts takes place. Learn from us? Abramovitch is one of Putin's men - why don't you cut out the middleman and send a sack of zloty over to the great dictator himself?
You might think I'm pissing on the parade - relations between our countries are now at an all-time high. This is good, but please spare me this notion of Irish football fans being this fountain of wondrous behaviour that all you practical countries must mimic and ape.
I would like some facts, some definitions, something more than how well they sang, or how they didn't fight. What special talents were displayed to the great majority of you? Polish people told me they will never forget the song, The Fields of Athenry - neither will I after witnessing one group of Irish fans singing it while publicly urinated in Poznan Market square. I never knew the fields of Athenry to have been so well irrigated.
I can't argue with how you feel - you really took to the Irish and their constant screaming of 'get your tits out' to passing Polish women was indeed better than Russian fans fighting. But I don't know who to feel more sorry for. Those who shouted it or those whose who feel this is the best they can get.
Polacy mogą się wiele nauczyć od Irlandczyków
Ten tytuł to zarazem zdanie, które często słyszałem w Poznaniu. I za każdym razem kamień w moim żołądku przybierał na wadze. Popularne przesłanie o kibicach irlandzkich w Poznaniu i Gdańsku mówi, że jest to liczna grupa pogodnych wesołków - coś jak baśniowi tancerze, którzy nie dbają o pieniądze ani o powagę; są po prostu szczęśliwi, bo uczestniczą.
Czy aby na pewno? Czy takie są wspomnienia tych spośród was, którzy pracowali w Irlandii? Większość z was harowała wykonując zajęcie, na które nie mieli ochoty pogodni Irlandczycy. Praca fizyczna była wtedy poniżej ich poczucia godności ale traktowanie Polaków jak służących - już nie. Powiedzcie mi proszę, czy wasz irlandzki szef śpiewał wam The Fields of Athenry gdy zdarzyło się wam poprosić o podwyżkę? Irlandczycy przyjechali tu na imprezę i dobrze się bawili. Nie byli ani lepsi ani gorsi od dystyngowanych Włochów. Tymczasem, gdy słucham, co mówią o nich Polacy mam wrażenie, że są to jakby dobrotliwe, pozaziemskie istoty, które podróżują po świecie i prezentują najlepszy sposób na życie. Czym zasłużyli sobie na ten podziw? Może po całonocnym imprezowaniu zerwali się o szóstej rano aby pozamiatać poznańskie ulice a zaraz potem ponaprawiać wszystkie wasze buty?
Cóż, stosunek Polaków do Irlandczyków pozwala mi zrozumieć, jak łatwo można was pozyskać. Zupełnie jak przyciężka dziewczyna na swojej pierwszej imprezie, rzucacie się na pierwszego lepszego napotkanego faceta, skuszeni jego powierzchownym urokiem. Mój Boże, Polska idzie do przodu i jeśli już musicie uczyć się czegokolwiek od Irlandczyków, to postępujcie dokładnie odwrotnie, niż my.
Niektórzy uważają, że Irlandczycy nauczyli ich, czym jest duch sportu. Tymczasem o wszystkim decydują okoliczności. Z naszym marnym zespołem nikt nie wiązał żadnych oczekiwań. Powinniście byli oglądać paskudne zachowania kibiców, gdy kiedyś mieliśmy dobrą reprezentację i, co się z tym wiąże, poczucie, że mamy szansę. Łatwo śpiewać i bawić się gdy wiesz, że twoja drużyna jest koszmarna. A smutną prawdą jest, że dla większości Irlandczyków EURO to po prostu pijackie wakacje.
Inni powiadają, że Irlandczycy nauczyli ich miłości od ojczyzny. Mnie na pewno nie. Mogłem za to zobaczyć, jak sport odzwierciedla duszę narodu. Statystyka jest nieubłagana: 9 straconych bramek i zero zdobytych punktów. Wielu z was nie zna poważniejszych danych: w przyszłym miesiącu rząd Irlandii wypłaci 2, 4 miliarda właścicielom obligacji, ludziom pokroju Romana Abramowicza, którzy grali na rynkach irlandzkich i ponieśli straty. Chociaż, w rzeczywistości nic nie stracili. Superbogacze nigdy nie tracą, i tym różnią się od ciebie czy ode mnie. Rząd irlandzki postanowił, że podatnicy wyrównają te nietrafione inwestycje. I będziemy to powtarzać co 6 miesięcy przez najbliższe 20 lat. W innych krajach ludzie wyszli na ulice demonstrując prawdziwego ducha narodu, domagając się, aby rządy bardziej się wysilały. W końcu na pierwszym miejscu powinny stawiać własnych obywateli. Nie dotyczy to szczęśliwych, klaszczących Irlandczyków, których wszyscy poklepują po plecach za to, że śpiewają gdy dokonuje się jedno z największych złodziejstw w historii. Uczyć się od nas? Abramowicz to człowiek Putina. Dlaczego nie pozbędziecie się pośrednika i nie poślecie worka ze złotem bezpośrednio do szefa?
Powiecie pewnie, że psuję nastrój - stosunki miedzy naszymi krajami nigdy nie były tak dobre. W porządku, ale proszę, nie wymagajcie ode mnie, abym przyznał, że irlandzcy kibice są źródłem cudownego zachowania, które wszyscy inni muszą naśladować i małpować.
Poproszę o fakty, konkrety, coś więcej - a nie tylko zachwyt nad tym, jak pięknie śpiewają albo jak nie walczyli. Pokazali może coś niezwykłego? Polacy mówili mi, że nigdy nie zapomną pieśni The Fields of Athenry. Ja też nie, zwłaszcza po tym, jak zobaczyłem grupę irlandzkich kibiców śpiewających tę pieśń w trakcie oddawania moczu na rynku w Poznaniu. Nie zdawałem sobie sprawy, że pola Athenry były tak dobrze nawadniane.
Nie jestem w stanie dyskutować z waszymi odczuciami - naprawdę polubiliście Irlandczyków a ich bezustanne pokrzykiwanie "Pokaż cycki" pod adresem przechodzących kobiet jest oczywiście lepsze niż bijatyki kibiców rosyjskich. Ale nie wiem, komu bardziej współczuć: tym, którzy krzyczeli czy tym, którzy się tymi wrzaskami zachwycali.
Tłum.: A. L. i M. P.Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Irlandczyk w Polsce
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze