Artykuły
Wakacyjny wywiad: Polska to nasz bracki naród
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Środa, 22 - Sierpień 2012r. , godz.: 11:23
Specjalnie dla "Tygodnika Prudnickiego" Maria Michajłowa, rezydentka w czarnomorskiej perle Bułgarii - Sozopolu koło Burgas, absolwentka slawistyki (język polski) na Uniwersytecie Sofijskim.
- Od wstąpienia Bułgarii do Unii Europejskiej minęło już ponad 5 lat. Dostrzega pani pierwsze korzyści związane z tym faktem?
- Tak. Obecny premier (Bojko Borisow - przyp. red.) wziął się ostro za poprawę infrastruktury. Spore zmiany na drogach widać mniej więcej od dwóch lat.
- Większość Bułgarów to euroentuzjaści czy eurosceptycy?
- Można powiedzieć, że z tym jest pół na pół. Starsi obywatele, którzy mają miłe wspomnienia z czasów komunistycznych (śmiech), źle się wyrażają o członkostwu w Unii. A młodzi, wiadomo, są otwarci na świat.
- Co jest obecnie największą bolączką waszego kraju?
- Korupcja. Bułgarzy nie mają zaufania do wymiaru sprawiedliwości, wciąż uważają, że ten kto ma pieniądze może załatwić wszystko, nawet korzystne wyroki sądu.
- A mogą przynajmniej czuć się bezpiecznie?
- Tak, Bułgaria jest krajem bezpiecznym. Jeszcze 10 lat temu, kiedy kwitła mafia, dochodziło do wielu zabójstw, nawet na ulicy, czy w dyskotekach. Ale teraz już tego nie ma. Od początku tegorocznego sezonu tylko raz wzywałam policję. Do awantury, którą - jak się okazało - wszczął jeden z Polaków.
- A propos bezpieczeństwa, 18 lipca po zamachu terrorystycznym w Burgas - 28 km od miejsca, gdzie rozmawiamy, cała Bułgaria wstrzymała oddech. Jaka była pierwsza reakcja ludzi na ulicy?
- Chwilowo byli w szoku, nie mogli uwierzyć w to, co się stało, bo był to pierwszy atak terrorystyczny w Bułgarii. Nikt jednak nie wpadał w panikę, takie zamachy zdarzają się przecież na całym świecie i nie mamy na nie wpływu. Zamachowiec-samobójca może uderzyć wszędzie. Wiadomo już, że nie był to atak wymierzony w Bułgarię, lecz w izraelskich turystów.
- Jaka jest stopa bezrobocia w Bułgarii?
- W graniach 9-10 procent. W Bułgarii jest mnóstwo miejsc pracy, ale w sezonie, w turystyce. Czasem są nawet problemy z obsadzeniem personelu w hotelach, czy restauracjach.
Latem pracują niemal wszyscy, również młodzież. Możliwość ku temu ma, bo rok szkolny rozpoczyna się 15 września, a kończy - w szkołach podstawowych - 1 czerwca, a w gimnazjach dwa tygodnie później. W okresie zimowym też jest sporo pracy, np. w kurortach narciarskich. Bezrobotni natomiast mogą liczyć na okresowy zasiłek, pod warunkiem, że wcześniej przepracowali co najmniej, bodaj pół roku.
- Część pani rodaków pewnie wyjeżdża za chlebem na Zachód. Dokąd najczęściej?
- Najwięcej Bułgarów wyjeżdża do Hiszpanii i Włoch. Pracują tam przede wszystkim w branży turystycznej i rolnictwie.
- Ile wynosi u was minimalne wynagrodzenie?
- 250 lewów (1 lewa = ok. 2,1 zł, ceny żywność są porównywalne lub tylko nieco niższe od tych w Polsce - przyp. red.).
- A średnia płaca?
- 600 lewów. Najlepiej zarabia się w Sofii, Warnie, Płowdiw i Burgas. Natomiast najbiedniejszym regionem jest północno-zachodnia część kraju, przy granicy z Serbią. Tam ludzie żyją w strasznym ubóstwie. Dodam, że najniższa emerytura wynosi 140 lewów. Co ciekawe - w Bułgarii ustanowiono górną granicę wysokości świadczenia emerytalnego. Bez względu na to, gdzie się pracowało i ile zarabiało, nie dostanie się więcej niż 900 lewów miesięcznie.
- Odczuwacie skutki światowego kryzysu?
- Ludzie zamożni, którzy obracają dużymi pieniędzmi, z pewnością, ale nie zwykli obywatele. Tym drugim zawsze żyło się ciężko, więc kryzys nie robi im większej różnicy.
- Zauważyłem, że do pracy garnie się tutaj ogrom Romów. W Polsce to niezwykle rzadkie, wręcz niespotykane zjawisko.
- Pracują, bo muszą! Państwo w końcu się za nich wzięło. Od jakiegoś czasu, aby otrzymywać zasiłki, mają obowiązek coś robić, najczęściej sprzątają, zamiatają, szorują ulice. Kiedyś tylko wyciągali ręce po pieniądze i czekali na gotowe. Romowie to nieźli kombinatorzy. Na przykład pary celowo nie zawierają związków małżeńskich, po to, by kobiecie po urodzeniu dziecka przysługiwał zasiłek dla samotnej matki. A i tak żyją razem. Mniejszość romska wystawia też bardzo złą wizytówkę Bułgarii za granicą. Przez nich nasz kraj kojarzony jest z przestępczością, czy prostytucją.
- Jaki jest stosunek Bułgarów do Polaków?
- Bardzo dobry. Polskę traktujemy jak bracki naród ze słowiańskiej nacji. Obok Czechów, Słowaków, czy Rosjan Bułgarzy najbardziej lubią właśnie Polaków.
- Lubią? Podczas lipcowego turnieju finałowego Ligi Światowej w Sofii bułgarscy kibice obrzucali polskich siatkarzy, kibiców i dziennikarzy butelkami, papierosami i zapalniczkami.
- To była sprawka kiboli, a chuligani są przecież wszędzie. Wstyd mi za ich zachowanie. To samo z pewnością powie każdy normalny Bułgar.
- Z kim Bułgarom kojarzy się Polska?
- Z wieloma postaciami. Na przykład z papieżem Janem Pawłem II, przywódcą Solidarności Lechem Wałęsą, Janem III Sobieskim, czy Adamem Mickiewiczem. Ten ostatni ma pomnik w Burgas (w parku nadmorskim), a jego nazwiskiem nazwano jedną z tamtejszych ulic w centrum. Ma to związek z jego pobytem w tym mieście podczas podróży do Turcji w 1855 roku.
- A z jakimiś sportowcami?
- Z Robertem Kubicą, Agnieszką Radwańską.
- Z Adamem Małyszem nie?
- Sporty zimowe nie są u nas specjalnie popularne.
- Była pani w Polsce?
- Tak. Wyjeżdżałam z uczelni, jako że studiując na Uniwersytecie Sofijskim slawistykę wybrałam język polski. Byłam m.in. w Krakowie, Zamościu, Lublinie, czy Warszawie. Wszędzie bardzo mi się podobało, spotkałam się z ogromną życzliwością i otwartością ludzi, szczególnie na wschodzie kraju.
- Coś jeszcze ceni pani w Polakach?
- Punktualność! U nas jest z tym kiepsko. Prosty przykład, na przystanku nie znajdziesz rozkładu jazdy, a gdy zapytasz kogoś, kiedy będzie autobus, usłyszysz: jak przyjedzie, to będzie (śmiech). U was podoba mi się jeszcze to, że wszystko jest poukładane jak należy. No i ład na ulicach. W Bułgarii kierowcy łamią przepisy na potęgę.
- Bułgarzy pozytywnie oceniają polską gospodarkę?
- Owszem, ale za jeszcze większy wzór, z krajów Europy środkowej, stawiają Czechy. Chcielibyśmy wam kiedyś dorównać. Staramy się i naprawdę dużo robimy w kierunku rozwoju.
- Dlaczego postanowiła pani nauczyć się języka polskiego?
- Bo jego znajomość nie jest "oklepana", tak jak w przypadku języka angielskiego, czy niemieckiego. W Bułgarii wypoczywa mnóstwo Polaków (ponad 100 tys. rocznie - red.), co daje możliwość pracy jako, na przykład, rezydent. Zainteresowanie Polską, tak naprawdę, zaszczepiła we mnie moja mama, która bardzo lubi polskie kino i chętnie ogląda wasze filmy. O, właśnie, jeszcze Wajda jest znany i popularny w Bułgarii.
- Polski to trudny język?
- Oj tak. Głównie ze względu na skomplikowaną gramatykę, wszystkie odmiany, kropki kreski itd. (śmiech).
- Kiedy Bułgaria odejdzie od cyrylicy?
- Nigdy. Dyskusje na ten temat powracając co jakiś czas, ale nie sądzę, aby kiedykolwiek zrezygnowano z czegoś, co wpisuje się w historię, tradycję i kulturę naszego kraju.
- Smakuje pani polska kuchnia?
- Mi polska kuchnia nie odpowiada, bo ja nie jem mięsa, a u was nawet zupy robi się na wywarze mięsnym. W Bułgarii natomiast, na przykład pomidorową przyrządza się tylko i wyłącznie z pomidorów. No, może z odrobiną oleju ze słonecznika, w zależności jak kto lubi. Polskie potrawy są moim zdaniem ciężkie dla żołądka. Wy przeważnie smażycie i to jeszcze w panierce, my z kolei grillujemy lub pieczemy w piekarniku. Ale mojemu mężowi wszystko smakuje w Polsce (śmiech). Osobiście lubię wasze ciasta, np. sernik. U nas takich się nie piecze. I nawet może lepiej (śmiech).
- A co warto spróbować typowo bułgarskiego będąc właśnie w Bułgarii?
- Na Bałkanach jest podobna kuchnia i trudno powiedzieć, które potrawy są typowo bułgarskie. Dużą popularnością cieszy się musaka - zapiekanka z mielonego mięsa i ziemniaków. Równie smaczny jest giuwecz - warzywno-mięsny gulasz, sacz - duszone na glinianej paterze mięso i duże ilości warzyw, czy też chłodnik (inaczej tarator - red.) na bazie ogórków i kefiru. Podstawą każdego dania jest chleb, zwykły lub opiekany. Niektórzy Bułgarzy chleb biały potrafią jeść nawet z... frytkami. Latem dominuje mięso z kurczaka, zimą - wieprzowina. Ryby najlepsze są na przełomie września i października. Podobnie jak wy przyrządzamy gołąbki, tylko że u nas robi się je z kiszonej kapusty (w główce - red.). Niemal każdy Bułgar przygotowuje do słoików lutenicę - przysmak z pieczonych pomidorów i papryki (smarowana na chleb lub dodawana do dań - red.). Bardzo mało pijemy czarnej herbaty, prawie w ogóle. Wolimy jogurty, kefiry, soki, wodę, zimą i początkiem wiosny wino, a latem piwo. Jeszcze kilka lat temu na naszych stołach dominowało smaczne i bardzo zdrowe mleko kozie. Babuszki ze wsi woziły je do miast i sprzedawały nawet prosto z ulicy. Niestety Unii nie podobało się to, bo higiena itd. i dziś spożywamy głównie mleko krowie i owcze.
- I tym oto kulinarnym akcentem dobrnęliśmy do końca rozmowy, za którą serdecznie dziękuję. Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Rozmowy TP
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze