Artykuły
Z policji: Pościg ulicami Prudnika
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Środa, 29 - Sierpień 2012r. , godz.: 09:13
Nietrzeźwy kierujący postanowił ścigać się
z policją. W rezultacie zniszczył trzy samochody i ogrodzenie, sam zaś ledwo uszedł z życiem.
Ludzie, którzy wyszli do okien lub przed domy mieli wrażenie, że to nie dzieje się naprawdę, że jeszcze śnią. Spokojna dotąd ulica Asnyka w Prudniku przypominała plan zdjęciowy amerykańskiego filmu akcji. Było kilkanaście minut po godz. 2.00 w nocy z czwartku na piątek.
- Obudził mnie potężny huk. Zerwałem się na równe nogi i poszedłem zobaczyć, co się stało - opowiada naszej gazecie jeden z mieszkańców. - Jedno auto - to ze "skasowaną" maską, stało na jezdni, drugie leżało kilka metrów dalej kołami do góry. Widziałem jak pogotowie zabierało jakiegoś chłopaka.
Ten chłopak to 19-letni prudniczanin, który przez całe miasto uciekał policjantom po tym, jak złamał znak zakazu na ulicy Wiejskiej (przy stacji paliw).
- Kierujący volkswagenem vento zatrzymał się dopiero na skrzyżowaniu ul. Kościuszki z Grunwaldzką. Gdy funkcjonariusze ustawieni za pojazdem wysiedli z radiowozu celem wylegitymowania mężczyzny, ten gwałtownie ruszył - relacjonuje sierż. szt. Kamil Perewizny. - Po skręceniu w ul. Asnyka uderzył kolejno w zaparkowane po lewej stronie renault clio, fiata sienę oraz betonowo-metalowe ogrodzenie posesji, po czym dachował.
Sprawca początkowo nie wyraził zgody na przebadanie alkosensorem. W "balonik" dmuchnął dopiero w szpitalu w Nysie, gdzie został przetransportowany. Wynik - prawie promil alkoholu w organizmie.
- Jego stan lekarze oceniają jako stabilny - dodaje sierżant Perewizny.
Po dojściu do zdrowia młodzieniec będzie miał na głowie nie tylko przymusową wizytę w sądzie, ale i obowiązek naprawienia szkód, a tych wyrządził co niemiara.
- Jakie szczęście, że była noc i nikt tędy nie szedł, bo... - nawet nie chcą kończyć nasi rozmówcy.
Jakiś czas temu ponad 20 mieszkańców Asnyka wystąpiło do władz miasta o zamontowanie progów zwalniających, tzw. śpiących policjantów, ale wniosek został odrzucony.
- W argumentacji użyto określenia, że nasza ulica należy do bezpiecznych - mówią. - Za taką uchodziła kiedyś, dopóki nie rozbudowało się osiedle domków. Teraz kierowcy pędzą tędy jak szaleni.
- Nie przychyliliśmy się do prośby mieszkańców głównie dlatego, iż pod jezdnią biegnie m.in. sieć gazowa, a najechanie na taki próg wywołuje drgania - wyjaśnia sekretarz gminy Marek Radom.
Rano na miejscu zdarzenia wśród porozrzucanych części zniszczonych samochodów można było znaleźć m.in. buta należącego najprawdopodobniej do kierowcy i dwie pełne puszki piwa. Potem wszystko zostało uprzątnięte. Użyty w akcji kołnierz ortopedyczny upodobał sobie natomiast... pies pobliskich sąsiadów. Czworonóg nosił go w pysku jeszcze długo po wypadku.
Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Wypadki
Kategoria: Z policji
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze