Artykuły
Dywanik asfaltowy: Mieszkańcy Krzyżkowic niezadowoleni z remontu drogi
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 29 - Sierpień 2012r. , godz.: 09:39
Różne są sposoby na dziurawe drogi. Jeden
z nich to wyłożenie asfaltowego dywanika. Tak też uczyniono na jednej z bocznych (gminnych) dróg w Krzyżkowicach. Niestety, część mieszkańców wsi uważa, że ekipa remontowo-budowlana odstawiła sporą fuszerkę.
Powodów mamy kilka. Po pierwsze - asfalt jest nierówny, wzdłuż osi jezdni ciągnie się niewielki pagórek, wyczuwany zarówno pod kołem samochodu jak i pod butem. Po drugie - dywanik asfaltowy nie stanowi ciągłości, lecz jest połatanym, patchworkowym tworem. Po trzecie...
- Asfalt podchodzi wysoko pod krawężnik, po jednej stronie drogi - pokazuje pan Roman, mieszkaniec posesji, znajdującej się po tej stronie ulicy, gdzie tak się dzieje. Naprzeciw problemu nie ma, asfalt nie sięga aż tak wysoko. Mamy więc brak symetrii. To nie tylko problem estetyczny. Mieszkańcy obawiają się, że gdy przyjdą większe deszcze (lub roztopy) i woda będzie płynęła tą pochyłą dosyć drogą, z łatwością przeleje się na chodnik.
Obawa jest tym większa, że kratki ściekowe, służące do odprowadzania deszczówki usytuowane są w taki sposób, że spora część płynącej wody może je ominąć. Jak będzie faktycznie - mieszkańcy przekonają się, gdy deszcze lub roztopy pewnego dnia nadejdą. Miejmy nadzieję, że nie dojdzie do mini-potopu, jaki miał miejsce zeszłej zimy w Jasionie. Przelewająca się (ewentualnie) woda mogłaby dostać się nie tylko na chodnik, ale na niektóre podwórza. Krawężnik w miejscu, gdzie zjeżdża się na posesję pana Romana osadzony jest teraz tak nisko, że - w zasadzie - tworzy ciągłość z asfaltem.
Do tych problemów dochodzi jeszcze jeden - dywanik jest krótszy niż miał być. W tej sprawie interweniował w gminie Krzysztof Sobstyl, radny z Krzyżkowic.
- Z tego, co mi wiadomo, dywanik powinien mieć około 60 m długości, a ma niecałe 50 - wypowiada się dla "Tygodnika Prudnickiego".
- Faktycznie, ze względu na koszty dodatkowe, ekipa budowlana wyremontowała drogę na nieco krótszym odcinku - tłumaczy wójt gminy Lubrza Mariusz Kozaczek. Do głównych problemów związanych z drogą odnosi się natomiast w sposób następujący: - Byłem tam, zobaczyłem jak to wygląda i - prawdę mówiąc - nie widzę tragedii, zwłaszcza w porównaniu z tym, jak ta droga prezentowała się wcześniej. Zrobienie gruntownego remontu za tak małe pieniądze jest niemożliwe.
Inwestycja wyniosła około 20 tys. zł, z których część pochodziła z funduszu sołeckiego, a część z budżetu gminy. Był to jedynie remont cząstkowy, związany jedynie z koniecznością załatania (czy raczej w tym przypadku - zakrycia) dziur, a było ich sporo. To zresztą dopiero część remontu; droga ciągnie się w stronę lasu i wystarczy spojrzeć, by stwierdzić, że sporo jeszcze do zrobienia.
- Nie jest to droga główna - zaznacza wójt. - Nie ma na niej dużego ruchu, w związku z czym nie decydujemy się na duże inwestycje z nią związane, zwłaszcza w okresie, gdy nie mamy zbyt wielu środków w budżecie. Na wyremontowanie czekają np. ulice: Wolności i Nowej Naprawy w Lubrzy.
Póki co, wójt nie bierze pod uwagę poprawiania drogi. Wyjątek stanowiłaby sytuacja, gdyby pewnego dnia woda, płynąca ulicą faktycznie zaczęła przelewać się na teren chodników czy podwórek. Wówczas zakłada zlecenie cięcia asfaltu. Nie zamierza jednak wybiegać przed orkiestrę i mówi: "Zobaczymy jak będzie". Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze