Artykuły
Wodociągowy problem: Co dalej z przepompownią?
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Czwartek, 6 - Wrzesień 2012r. , godz.: 10:37
Czas leci, a gminie Lubrza wciąż nie udało się nabyć terenu, na którym znajduje się przepompownia. Istnieje jednak szansa, że jeszcze w tym roku sytuacja ulegnie zmianie.
Przepompownia została wybudowana jeszcze za kadencji poprzedniego wójta Stanisława Jędrusika. Była to w tamtym czasie największa inwestycja gminy Lubrza - wyniosła prawie 700 tys. zł. Przepompownia miała stanowić łącznik między dwoma wodociągami (z których jeden zasila 5 wiosek, zaś drugi 6) i zarazem mieszać wodę z dwóch ujęć - lepszego w Skrzypcu i gorszego w Olszynce. Natomiast docelowo gmina Lubrza miała być zasilana głównie z tego pierwszego.
Nasza przepompownia, nie nasz teren
Wszystko to zapowiadało się bardzo obiecująco i - zaznaczmy - wciąż ma szansę się ziścić, jednak pojawiły się problemy własnościowe, które znacznie komplikują sprawę. Podobnie jak w przypadku byłej strzelnicy w Prężynce, obecny wójt Mariusz Kozaczek musi poradzić sobie z kłopotliwą schedą po swoim poprzedniku.
Okazało się bowiem, że przepompownia została wybudowana na cudzym terenie. Zaczęło się od tego, że gmina otrzymała część większej działki pod budowę obiektu, nie w formie sprzedaży czy najmu, lecz na zasadzie użyczenia. Kiedy jednak urządzenie zostało już wybudowane, okazało się, że podpis na umowie użyczenia terenu został sfałszowany - za właścicielkę podpisał się jej ojciec. Sąd uznał go winnym, lecz umorzył postępowanie i odstąpił od ukarania mężczyzny. Fakt pozostał jednak faktem - teren pod przepompownią nie należy do gminy i nigdy nie należał. Przepompownia jednak stoi i wypadałoby, aby działała.
Przez długi czas urządzenie było nieczynne. Uruchomiono je dopiero pod koniec pierwszego kwartału bieżącego roku. Gmina przez wiele miesięcy starała się nabyć prawa do gruntu, na którym stoi przepompownia. Jedną z opcji było odkupienie go od właścicielki. Teren został wyceniony na dwadzieścia kilka tysięcy, lecz osoba, chcąca go sprzedać żądała więcej. Wójt stwierdził wtedy, że nie zamierza zaspokajać jej oczekiwań. Zrezygnował więc z pomysłu kupna.
Skoro nie da się po dobroci...
Sprawę komplikował fakt, że kontaktowanie się z właścicielką (przebywającą za granicą) okazało się nad wyraz trudne. Komunikowanie się z prawnikiem, reprezentującym kobietę nie doprowadziło ostatecznie do negocjacji, które dałyby gminie szansę na pozyskanie terenu. Sięgnięto więc po środek ostateczny, a więc postępowanie wywłaszczeniowe.
Obecnie toczy się ono w Starostwie Powiatowym w Prudniku. Do niedawna zanosiło się na rychłe rozstrzygnięcie sprawy (do końca lipca), lecz postępowanie przeciągnie się przynajmniej do końca września. Dotyczy ono wywłaszczenia jedynie z tego pasa terenu, na którym znajduje się przepompownia. Jest to niewielka część dużego obszaru wokół budynku, w którym dawniej znajdowała się piekarnia. Jest on w tej chwili zaniedbany i porośnięty przez chaszcze. Interwencję w tej sprawie zgłaszała do naszej gazety jedna z mieszkanek Lubrzy. Dostrzega sprzeczność między tym, że budowa przepompowni stanowiła tak dużą inwestycję (zaś jej otwarcie nastąpiło nomen omen z pompą) a faktem, że obecnie nikt nie dba o jej otoczenie. To fakt, dopóki jednak teren nie należy do gminy, urzędnicy nie mogą zlecać tam żadnych prac. Poza tym, jest on zamknięty na cztery spusty. Być może sytuacja wkrótce się zmieni.
Interes samorządu - normalne użytkowanie przepompowni
Postępowanie wywłaszczeniowe zarezerwowane jest dla szczególnych sytuacji, kiedy interes państwa wymaga nabycia praw do nieruchomości (w tym przypadku gruntu). Do takiego sposobu sięgania po czyjąś własność można się uciec wówczas, kiedy mniej radykalne sposoby (negocjacje) zawiodą i sprzedaż nie jest możliwa. Oczywiście sytuacja musi być na tyle poważna, zaś interes państwa (w tej sytuacji samorządu) na tyle istotny, by można było wszcząć postępowanie wywłaszczeniowe (konieczne jest też wypłacenie odszkodowania dla właściciela).
Pojęcie wywłaszczenia kojarzy się najbardziej z sytuacją, kiedy dla potrzeb budowy autostrady państwo "usuwa" ludzi ze swoich działek. W przypadku Lubrzy chodzi o normalne użytkowanie przepompowni, na swoim własnym (prawdopodobnie w przyszłości) terenie. A wówczas - kto wie, może nawet otoczenie urządzenia zostanie uprzątnięte. Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze