Artykuły
Lekcja praktyczna: Urząd gminy - z czym to się je?
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Czwartek, 6 - Wrzesień 2012r. , godz.: 10:39
"Drogi Wójcie! Chciałam zwrócić się z prośbą o budowę aqua parku w naszej gminie" - tak brzmi jeden z listów, pisanych przez młodzież gimnazjalną, która jeszcze przed wakacjami odwiedziła Urząd Gminy w Lubrzy. Celem wycieczki było poznanie mechanizmów rządzących tą instytucją.
Pomysły były przenajróżniejsze i niekiedy bardzo śmiałe, jak przystało zresztą na bardzo młodych ludzi, którzy - najdelikatniej to ujmując - nie są jeszcze zaznajomieni z brutalnymi prawami, rządzącymi światem, przynajmniej tym urzędniczym, gdzie - jak trafnie to określa Elżbieta Szwadowska, przewodnicząca rady gminy w Lubrzy - trzeba jednemu zabrać, żeby drugiemu dać; chodzi o bardzo prozaiczne wybory: między remontem drogi a odnowieniem remizy, między budową boiska a kupnem koparki. I tak dalej.
Pani przewodnicząca starała się uświadomić o tym także swoich młodych gości. O to zresztą chodziło - wypad dwóch klas wraz z nauczycielką Joanną Kubatek (również radną) miał być lekcją praktyczną, a więc życiową. Ileż to razy narzekaliśmy przecież na nadmierne steoretyzowanie naszego systemu edukacji. A sęk w tym, by dzieci (oraz młodzież) wiedziały, czym jest urząd, co można w nim załatwić i jaka jest droga podejmowania określonych decyzji.
Obopólna korzyść
Spotkanie urzędników z młodzieżą kształci - co trzeba podkreślić - obie strony. Bo przecież - czy gmina może dobrze funkcjonować i prawidłowo zaspokajać potrzeby ludności, nie znając problemów tzw. szarego człowieka. Bardzo dobrym papierkiem lakmusowym, pokazującym jak się sprawy mają, są właśnie dzieci i młodzież, ze względu na swoją spontaniczność oraz pozytywnie w tym przypadku rozumianą naiwność.
Najważniejszym chyba elementem spotkania był kontakt młodzieży gimnazjalnej z wójtem Lubrzy Mariuszem Kozaczkiem. Stwarzało to okazję do zapytania "szefa gminy" o rozmaite sprawy, bardzo konkretne, związane z codziennym funkcjonowaniem młodych ludzi, chodzących do szkoły. Formułowali oni swoje "interpelacje" na piśmie i głośno odczytywali, a następnie otrzymywali ustną odpowiedź.
Najbardziej śmiałym pomysłem młodzieży okazało się wybudowanie wspomnianego wcześniej aqua parku. Jak uzasadniał autor "interpelacji" - najbliższy taki obiekt znajduje się w Krapkowicach. Pomysły budowy aqua parku pojawiały się także w Prudniku, nie ze strony nastolatków, lecz ze strony kandydatów na radnych. Cóż, dbanie o warunki, zachęcające inwestorów (także tych od wielomilionowych przedsięwzięć, jak ma to miejsce w przypadku aqua parku) to bez wątpienia zadanie samorządu - zarówno władzy wykonawczej (wójta), jak i ustawodawczej (rady miejskiej/gminnej).
Nie tylko marzenia
Mniej spektakularnym pomysłem, przedstawionym w liście był nie aqua park, a po prostu basen - po to, by mieszkańcy gminy nie musieli udawać się do sąsiednich miejscowości (ot, choćby Prudnika) w celu zażycia kąpieli. Niestety Lubrza nie miała szczęścia otrzymania łaźni miejskiej, dawniej, od Samuela Fränkla. Ale jeszcze nie wszystko stracone.
Obok pomysłów raczej marzycielskich znalazły się też realne do spełnienia (właśnie przez gminę, nie zaś bezpośrednio przez inwestora). Życzenia młodzieży dotyczyły np. zwiększenia liczby koszy na śmieci. Jest to częsty problem, podejmowany np. podczas ostatniej sesji rady miejskiej w sąsiedniej gminie - Głogówku. Jeżeli koszy brakuje, trudno oczekiwać od wygodnych z natury ludzi, by zachowywali należytą czystość.
Gimnazjalistom chodziło nie tylko o zwykłe kosze, lecz także o te, w których można segregować odpady - na szklane, plastikowe i papierowe, tak by łatwiejsze było w przyszłości ich wtórne wykorzystywanie. Pojawiła się sugestia, aby takie właśnie umieścić w pobliżu szkoły w Lubrzy. Osoba, która sporządziła "interpelację", zaczęła ją tymi słowami: "Piszę do pana ten list, ponieważ chciałabym, żeby zmieniło się chociaż trochę nasze otoczenie". Kwestia czystości jest z tym na pewno nierozerwalnie związana.
Powiew świeżości
Jedna z osób zwróciła też uwagę na biegające bezpańsko psy, z którymi wiążą się rozmaite kłopoty. Mogą np. wyskoczyć kierowcy na drogę i przyczynić się do spowodowania przez niego wypadku, a także są w stanie zrobić krzywdę mieszkańcom wioski, ponieważ błąkają się głodne - tak uzasadniał swój "wniosek" autor listu.
Inny z kolei prosił o szafki w szkole na korytarzu, gdyż "plecaki są bardzo ciężkie i takie szafki odciążyłyby nasze plecy chociaż trochę". Faktycznie, przydałoby się coś takiego, nie tylko w szkole w Lubrzy, na wzór innych krajów.
A skoro już jesteśmy przy szkole - pojawił się także temat jej odnowienia oraz rozbudowy sali gimnastycznej, tak by łatwiej było pomieścić się podczas zajęć z wychowania fizycznego, a do tego organizować większe zawody i apele.
Pozostaje więc życzyć gminie większej liczby spotkań z przyszłymi, potencjalnymi wyborcami. Konfrontacje na wzór programów "Duże dzieci" czy "Młodzież kontra..." niosą powiew świeżości w relacjach władzy z ludnością i pozwalają na wymianę spostrzeżeń, pomysłów i życzeń, a także są jednym z elementów patrzenia władzy na ręce. A to zawsze się przydaje. Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze