Artykuły
Browniniec Polski - Rostkowice - Wilków: To jeszcze nie koniec wiatrakowego spor
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 12 - Wrzesień 2012r. , godz.: 11:06
Mieszkaniec Browińca Polskiego sądzi się z gminą Biała, chcąc zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Chodzi o tereny pod budowę farm wiatrowych na obszarze wsi: Browiniec Polski, Rostkowice, Wilków. O ile w pierwszej instancji (Wojewódzki Sąd Administracyjny w Opolu) udało mu się odnieść zwycięstwo, o tyle w drugiej (Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie) nie miał tyle szczęścia. Po negatywnym rozpatrzeniu skargi kasacyjnej sprawa wróciła do sądu niższej instancji i jest tam właśnie ponownie rozpatrywana. Tymczasem ten sam mieszkaniec gminy, a wraz z nim drugi - zaskarżyli dwa inne miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego.
Obecnie więc pod lupę Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu trafiły plany miejscowe z terenów Biała-Olbrachcice oraz Krobusz-Gostomia-Solec. Mieszkaniec wsi Browiniec Polski wraz z mieszkańcem sąsiedniej miejscowości Gostomia sformułowali (za pośrednictwem kancelarii radcy prawnego) dwie jednakowo brzmiące skargi. Dotyczą one uchwał Rady Miejskiej w Białej w sprawie wspomnianych planów.
Uchwały zostały podjęte stosunkowo dawno, bo prawie 2 lata temu (5 listopada 2010). Skargi na owe uchwały wpłynęły zaś do Urzędu Miejskiego 23 lipca bieżącego roku (trzy dni po ich sporządzeniu). Podczas sierpniowej sesji rada miejska przegłosowała przyjęcie skargi. Sama nie ustosunkowała się w żaden sposób do jej treści. Gdyby rada odniosła się pozytywnie do postulatów zawartych w skardze, interwencja wymiaru sprawiedliwości nie byłaby konieczna. Tak się jednak nie stało, więc sprawą zajmie się Wojewódzki Sąd Administracyjny.
Zarzuty mieszkańców Gostomii i Browińca Polskiego wobec dwóch planów zagospodarowania przestrzennego (Biała-Olbrachcice, Krobusz-Gostomia-Solec) dotyczą dokładnie tego samego, czego dotyczyły w przypadku poprzednio składanej skargi (Browiniec Polski-Rostkowice-Wilków), która od wielu miesięcy błąka się po sądowych instancjach. Jaki będzie los obecnie składanych skarg? Zobaczymy. Podziałać może (na korzyść lub niekorzyść) fakt, że szlak w sądzie został już przetarty - dzięki pierwszej skardze.
Naruszony interes prawny
W treści obu jednakowych skarg znajdziemy przede wszystkim naruszenie interesu prawnego konkretnej osoby (w pierwszym przypadku - mieszkańca Browińca Polskiego, w drugim - Gostomi). Umiejscowienie farm wiatrowych, godzi - zdaniem skarżących - w ich konstytucyjnie zagwarantowane prawo własności. Wiatraki mają zostać umiejscowione zbyt blisko działek, które należą do autorów skargi, a przez to obie działki narażone będą na negatywne oddziaływanie ze strony elektrowni. Spadnie przez to ich wartość w przypadku ewentualnej sprzedaży, a także niemożliwe (lub przynajmniej znacznie utrudnione) stanie się prowadzenie zarówno działalności rolniczej, jak i nierolniczej. Jest to najbardziej osobisty spośród argumentów poruszonych w skardze - w ten sposób osoby, które ją składają, uzasadniają bycie stroną w sprawie.
Drugi powód to - znana również ze skargi poprzedniej (omawianej dwukrotnie na łamach "Tygodnika Prudnickiego") - niezgodność studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego z planem miejscowym. Pierwszy z nich nie stanowi aktu prawa miejscowego, jest jedynie - ujmując to metaforycznie "rozkładem jazdy" dla tego drugiego, który aktem prawa miejscowego jak najbardziej jest. Według autorów skarg, zgodność między oboma dokumentami musi być ścisła. Wymieniają oni dwa punkty, w których doszło do naruszenia tejże zgodności. Po pierwsze chodzi o - różną w studium i planie miejscowym - skalę mapy, w tym pierwszym wynosi ona 1:1000 (jest bardziej szczegółowa), zaś w drugim - 1:2000. Kolejna sprawa - wiatraki są zbyt wysokie, wyższe wg miejscowego planu, aniżeli według studium (zamiast 150 m, aż 170 m).
Skarga zawiera także zastrzeżenia co do przebiegu powstawania miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Zwykle procedura polega na tym, że projekt planu zostaje wystawiony do konsultacji społecznych, tak, aby każdy mógł kontrolować jego tworzenie (jeszcze zanim zostanie oficjalnie uchwalony) i w razie czego dorzucić swoje trzy grosze. Aby jednak do konsultacji społecznych mogło dojść, fakt ich rozpoczęcia musi zostać wystarczająco nagłośniony. Zdaniem składających skargi, informacja o rozpoczęciu konsultacji nie była na tyle rozpowszechniona i przez to osoby z miejscowości, gdzie mają stanąć wiatraki, straciły możliwość skutecznego wpływania (zawczasu) na powstawanie miejscowych planów. Zdaniem skarżących, wpływ powinien dotyczyć zarówno opracowywania dokumentów jak również oceny wpływu farm wiatrowych na otoczenie.
Na wiatrakowy użytek
Kolejny punkt skargi dotyczy sporządzonej prognozy oddziaływania na środowisko oraz skutków finansowych inwestycji. Według osób formułujących skargi, owe prognozy zostały przeprowadzone na zlecenie inwestora, któremu - jak wiadomo - zależy na tym, aby wyniki prognoz były jak najkorzystniejsze (to zupełnie naturalne). Zdaniem oponentów, takie działania powinny być zlecane przez gminę - jest ona gospodarzem terenu, na którym mają powstać elektrownie wiatrowe.
Jedno z poważnych zastrzeżeń odnośnie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dotyczy kwestii odrolnienia gruntów. W przypadku ziem klasy I-III (jeśli ich powierzchnia przekracza 0,5 ha) gminna powinna wystąpić do ministra rolnictwa z wnioskiem o odrolnienie tych terenów (jeżeli mają zostać przeznaczone na cele pozarolnicze). Według skarżących, taki wniosek do ministra nie towarzyszył uchwalaniu planu miejscowego i część ziem zostało przeznaczonych w sposób bezprawny na "wiatrakowy użytek".
Podając wszystkie te argumenty, skarżący wnoszą o powtórzenie procedury uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Wyrażają też nadzieję, że "usunięcie wyżej wymienionych naruszeń nastąpi bez zbędnej zwłoki i zapobiegnie wszczęciu procesu sądowego". Gmina nie zamierza zmieniać postanowień zawartych w miejscowym planie, decyzja należy więc do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, w którego kompetencjach leży rozwiązywanie sporów między samorządowcami a mieszkańcami gminy.
Wygląda więc na to, że w południowo-wschodniej części gminy Biała nie dane jest wiatrakom zbyt szybko i łatwo stanąć. Ich przeciwnicy podkreślają, że nie są wrogami elektrowni wiatrowych jako takich. Chodzi im raczej o to, by podczas stawiania turbin (i przygotowań do tych działań) zachowane zostały określone zasady - przestrzeganie odległości od domostw oraz nie naruszanie interesów prawnych poszczególnych osób. Czy zgodzi się z nimi Wojewódzki Sąd Administracyjny - zobaczymy.Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Elektrownie wiatrowe
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze